Znalezienie się na życiowym rozdrożu było jednym z najbardziej inspirujących momentów mojego życia. Kiedy przyszło do mnie, że chcę pomagać kobietom, które znalazły się na rozdrożu, to poczułam jedno – że to oczywiste, że mam wspierać kobiety właśnie w takim momencie życia.
Ale czym właściwie jest życiowe rozdroże?
W moim rozumieniu jest to moment, w którym wszystko wydaje się być zawieszone pomiędzy tym, co było, a tym, co jeszcze nie przyszło. To przestrzeń ogromnej niepewności, ale również ogromnego potencjału. Czuję, że śmiało można je także zdefiniować jako czas, w którym stare schematy przestają działać, ale jeszcze nie wiadomo, co dalej.
W świecie zewnętrznym życiowe rozdroże często ma konkretne nazwy: zmiana pracy, zwolnienie z pracy, kryzys w związku, zakończenie relacji, ale także mniej oczywiste czyli głębokie rozczarowanie rzeczywistością, dotkliwe poczucie zagubienia albo wewnętrzne wołanie do czegoś większego.
Wyobraź to sobie. Stoisz tam. Na granicy tego, co znane i tego, co dopiero się wyłania. Czujesz pod stopami drogę, która się kończy, a przed Tobą rozciąga się nieznana przestrzeń. Jeszcze nie widać nowej drogi. Może odczuwasz lęk, może ekscytację – a może jedno i drugie naraz. To jest to miejsce: życiowe rozdroże.
Bycie w tym miejscu może wiązać się z doświadczeniem pustki.
To jest to poczucie, że zostajesz z niczym i bez perspektyw. To, co było, już się skończyło, a jedyne, co Ci dźwięczy Ci w uszach to pytania: “Co teraz?! Co dalej?!”. To poczucie, że już nic i że perspektyw brak to oczywiście iluzja, ale w tym konkretnym momencie może być ona dla Ciebie bardzo realnym doświadczeniem. Nie tylko Ty tak masz. Wiele osób postrzega ten moment jako trudny i wymagający natychmiastowego działania. Natomiast ja widzę w nim coś innego. Dla mnie to zaproszenie do spotkania z samą sobą na głębszym poziomie. No właśnie. A co, jeśli to rozdroże jest zaproszeniem? A co, jeśli wszystko inne, na zewnątrz, “znika”, żebyś w końcu mogła skupić się na sobie, bez zewnętrznych rozpraszczaczy? A co, jeśli to tutaj możesz odkryć swoją prawdę? A jak by to było, gdyby ten moment zatrzymania był po to, żeby ruszyć z miejsca już nie chaotycznie, nie powtarzając stare schematy, tylko tym razem z zaufaniem do siebie i z poszerzoną świadomością kim jesteś i z czym tutaj przyszłaś?
To w takim momencie pojawił się w moim życiu Human Design i dał mi odpowiedzi na większość z tych pytań. Dlatego też wspierając Ciebie, stojącą na życiowym rozdrożu, zapraszam Cię do skupienia się na TOBIE w tym wyjątkowym momencie. I to nie jest egoistyczne. To konieczne.
Tak często próbujemy na nowo ułożyć zewnętrzną rzeczywistość, “poukładać” wszystko inne, zapominając, że wystarczy “zająć się” sobą. Pięknie pisze o tym Eckhart Tolle: “Jeśli dojdziesz do ładu z własnym wnętrzem, wówczas to, co zewnętrzne, samo się ułoży.” O tym jest wspaniały, trwający 5-6 tygodni proces, podczas którego zagłębiasz się w swoją drogę, swoje dary, swoją moc. Po tym doświadczeniu już nie idziesz w absurdalny schemat pt. “Włożę jeszcze więcej wysiłku w to, co nie działa i może zadziała”, tylko podążasz za sensem świadomej refleksji: “Jeśli bycie sobą daje lekkość, to może czas zacząć być sobą?”
Wracając do rozdroża… Jest tam pewien haczyk.
Z jednej strony życiowe rozdroże to moment zatrzymania i refleksji. Zauważyłam jednak, że jeśli nie uchwycimy tej wyjątkowej energii ze świadomą intencją przetransformowania jej w coś nowego i spójnego z tym, kim jesteśmy, to to miejsce może stać się dla nas pułapką – bardzo wygodną klatką, w której rozgaszczamy się wraz z naszym “nie wiem, więc daję sobie czas”.
“Nie ruszam naprzód, bo nie wiem.”
“Nie próbuję, bo nie wiem.”
“Nie działam, bo nie wiem.”
Spoiler: Nikt nie wie.
Przyszliśmy tutaj po iluzję oddzielenia, która paradoksalnie prowadzi nas do poczucia jedności. Przyszliśmy też po poczucie zagubienia z intencją odnalezienia się oraz po stan niepewności, który poprzez działanie transformujemy w sukces. To wszystko może się wydarzyć tylko wtedy, gdy podejmujesz próby – gdy robisz pierwszy krok i działasz. Ale nie w stresie. Wręcz przeciwnie – bez presji, bez pośpiechu. Kiedy stałam na rozdrożu, to właśnie to odkrycie było dla mnie mega transformujące – że do zrobienia pierwszego kroku może mnie motywować miłość do siebie, a nie, tak jak dotychczas, lęk przed przyszłością czy strach przed porażką. W zmianie perspektywy pomogło mi radykalne wybaczanie, dlatego też zapraszam Cię do otwarcia się na inną perspektywę, która zmienia życie, podczas sesji Metody Tippinga. Dzięki nim puścisz ciężar przeszłości, otworzysz serce na nową przyszłość w poczuciu, że jesteś już wystarczająca – taka jaka jesteś. Tym samym ruszysz z miejsca już w zgodzie ze sobą.
A na koniec chciałabym się z Tobą podzielić jeszcze jedną refleksją.
Według słownika języka polskiego jeśli “ktoś znajduje się na rozdrożu” to “znajduje się w sytuacji zmuszającej go do podjęcia ważnej i trudnej decyzji”. Czytając to wywróciłam oczami. Ile w tym jest ciężaru! Ale nic się nie martw, bo zaraz przetransformujemy go w lekkość.
Bo wiesz co? Jeśli masz do podjęcia ważną i trudną decyzję, to znaczy jedno – że MASZ WYBÓR. A jeśli masz wybór, to znaczy, że jesteś WOLNA. Czujesz to? Wolność. Wolność wyboru. Możesz zdecydować, co jest dla Ciebie ważne i w którą stronę pójdziesz.
I o tym jest życiowe rozdroże.
To nie jest ani kara, ani przeszkoda, ani zastój – to pełna miłości przestrzeń, będąca jednocześnie i miejscem, i momentem. To zaproszenie do bycia sobą. Stajesz tam, żeby na chwilę doświadczyć pustki i już za jakiś czas ruszyć z miejsca ze świadomością “Jestem. Kocham siebie. Zasługuję.”
